Szukaj na tym blogu

Translate

Krótko o blogu

Ten blog powstał z połączenia dwóch innych - to impuls serca i duszy, jego wściekłości. Miałem zamiar go skasować, ale chyba się jeszcze przyda. Kiedyś jeden mądry człowiek powiedział "Nie rób głupot z wściekłości, lepiej krzycz" Więc czasem będę krzyczał, właśnie tutaj.

********************************************************
Nie wiem kogo i dlaczego może zainteresować ta opowieść. Opowieść różna - czasem ciekawa, częściej nudna- czasem romantyczna, częściej głupia i prozaiczna - czasem szczęśliwa, częściej do bani, wręcz nieszczęśliwa - taka jak życie... moje... i większości Tych, którzy tu trafią... zajrzą i przejdą jak powiew nowej wiosny obok marnej kupki brudnego śniegu zimy... przebrzmiałej zimy.


Nie wiem, po co to piszę. Nie piszę ku uciesze gawiedzi, nie piszę ku żadnej przestrodze - ani współczesnych, ani potomnych ludzi. Piszę bo muszę, bo mam taką wewnętrzną potrzebę, bo chcę pisać, bo chcę ułożyć sobie własne myśli, a to jest najlepszy dla mnie sposób.


Piszę więc ten blog wyłącznie dla siebie. No, może jeszcze dla córki, Blusika i... mojej kochanej Agnieszki, a zwłaszcza... BOŻENKI - ISKIERKI. Tylko im to dedukuję...
https://www.cytaty.info/autor/irracja.htm

17 lutego 2019

Urodzinowe życzenie, czyli... Kto powstrzyma Artura!

     Urodziny, urodziny, urodziny. Taaak, dziś są moje urodziny. Płyną życzenia szczęścia i pomyślności, uśmiechy... a ja? A ja mam ochotę uciec od świata. Zasnąć i nie obudzić się. Po głowie kołacze się tylko jedno, jedna myśl. Jedno, jedyne urodzinowe życzenie. By ktoś powstrzymał Artura. By ktoś powstrzymał człowieka pragnącego zniszczyć mnie i mój "powód do życia". By ktoś powstrzymał człowieka pragnącego zniszczyć Agnieszkę. By powstrzymać człowieka od wielu lat wykorzystującego kobiety i dzieci, aby w końcu je porzucić...
     Agnieszka jest niepełnosprawna intelektualnie. Choruje na cukrzycę, ma też dość poważne problemy z "chorobami kobiecymi" (lekarze nie wiele jej potrafią pomóc). I od wielu lat walczy o swoją wolność i niezależność. Walczy o swoje miejsce w życiu i społeczeństwie. Walczy z pomówieniami i społecznym przekonaniem, że ktoś taki nie potrafi żyć samodzielnie i odpowiedzialnie. Że nadaje się tylko do wykorzystania i umieszczenia w zamkniętym domu pomocy. Nawet rodzina podziela takie przekonanie. Chcieli ją ubezwłasnowolnić całkowicie. Skończyło się na częściowym. Później chcieli ją przymusowo zamknąć w DPS-ie, by w końcu eksmitować ją z domu. Dziś tylko babcia ją wspiera, choć i ona nie potrafi porzucić całkowicie starych przekonań.
     A przecież Agnieszka, od pięciu lat żyje jak każdy z nas. Ma bardzo podobne marzenia, i bardzo podobne problemy. Mając niewielką rentę socjalną wynajęła mieszkanie, fakt do spółki ze mną. Ale ma własny pokój. Nie wstydziła się pomocy z MOPS-u, czy innej. Umeblowała swój pokój, dołożyła się do pralki i zmywarki. Jest zadbana i ubrana, nie brakuje jej na podstawowe środki higieny i na żywność. Szukała pracy i korzystała z każdej możliwej pracy. W końcu dostała stałą pracę w sądzie jako sprzątaczka. Wydawało się, że odżyje i unormuje swoje życie. Mogła już starać się o dofinansowanie do laptopa, internetu, czy turnusu rehabilitacyjnego. I dostała te dofinansowania. Kupiła sobie telewizor (ze zwrotu podatku), sprzęt rehabilitacyjny i AGD. Te ostatnie na raty.

I wtedy pojawił się Artur...

     ... pojawił się ponownie. Wcześniej przewinął się przez nasze życie, ale dość szybko wyjechał z naszego miasta. Pojawił się ponownie z prośbą o przyjaźń i pomoc... i otrzymał to. Niepotrzebne (bo w nadmiarze) ubrania. Trochę naczyń, niepotrzebny już telewizor. I to co najbardziej boli... 
przyjaźń i zaproszenie na kolację wigilijną.
Lecz już wtedy, na kolacji wigilijnej, pałał zazdrością i chęcią wykorzystania. Bo Artur właśnie wykorzystuje ludzi niepełnosprawnych. Ludzi pełnych empatii i mało asertywnych. A taka jest właśnie Agnieszka...

     Artur zaistniał w wielu polskich domach w 2009 roku. Wcześniej miał już rodzinę. Zonę i dwoje dzieci które porzucił. Tym razem, wraz z żoną Dorotą walczył o swoje czworo dzieci, o dzieci zabrane do domu dziecka. I wywalczył. Pomogła TVN i fundacja "Damy Radę". Pomogło  wielu ludzi. Lecz Artur zawiódł, okazał się "rodzicem na pokaz".
     Końcem 2013 roku, już sam i po rozwodzie. Biedny i "oszukany" przez poprzednie żony. Wszak obie były puszczalskie. I obie "wmówiły mu cudze dzieci" - tak przynajmniej dziś utrzymuje. Dlatego Artur przyjechał w Beskidy, gdzie nie znano jego przeszłości. To tutaj poznał kolejną kobietę którą wykorzystał. Tym razem to kobieta niepełnosprawna. Planował "nową" rodzinę, spłodził następne dziecko. I choć w końcu wzięli ślub, to od początku szkalował ją jako puszczalską. Dziś nie mieszkają razem. Choć dał dziecku nazwisko, to od początku wypiera się swego ojcostwa. Obecnie jego żona i dziecka są bez środków do życia. Ona od lat jest bez pracy i pensjonariuszką domu dla bezdomnych (dlatego Artur wydał się jej "księciem z bajki"). A Artur nie płaci alimentów, nie udało się mu ich przysądzić. Zresztą i tak nie płaciłby skoro rzadko pracuje, raczej "załatwia interesy", jak sam to nazywa.
    W grudniu 2016 roku też "załatwiał interesy" i wyłudził od Agnieszki telefony. Chciała mu pomóc więc nie zwróciła uwagi na takie "drobnostki" jak prośba o ukrycie tego faktu przed swoim kuratorem. A Artur potrafi być przekonujący, zwłaszcza dla osób niepełnosprawnych, takich jak Agnieszka. Potrafi "zabłysnąć gestem" (przeważnie za "pożyczone" pieniądze). Potrafi zabłysnąć elokwencją, obyciem i "wiecznymi bajkami" jakie opowiada o sobie. Wyznania miłości, obietnice ślubu, itp potrafią skusić niepełnosprawne kobiety. 
     Agnieszka nie skusiła się, więc omotał jej matkę, zniszczył ją. To również osoba niepełnosprawna. Ta do niedawna (na własny i raczej nieporadny sposób) dbająca o siebie, rodzinę i córkę kobieta jest dziś ruiną. Nie pomoże matce w domu, występuje przeciw córce. Całymi dniami siedzi w pokoju i czeka tylko na telefon od Artura. I myśli jak "załatwić pieniądze dla pokrzywdzonego przez los Arturka". To zbiera surowce wtórne, to podbiera pieniądze matce. Ale to za mało więc wzięła bezprawnie pożyczki (przynajmniej jedną). Bezprawnie bo nie ma wystarczających dochodów. I nie może sama (bez zgody kuratora) ich wziąć. Ale od czego jest Artur? On potrafi znaleźć bank nawet z Malty, który udzieli pożyczki. I chętnie pomoże ją wziąć i ukryć przed rodziną. Chętnie też pomoże ją wydać. Ciekawe tylko czy pomoże również ją spłacić? Dziś jej rodzina nie ma innego wyjścia jak wystąpić o jej całkowite ubezwłasnowolnienie. Pewnie ta kobieta, w końcu trafi do zamkniętego ośrodka. Trzeba by cudu, by bez tego sobie z nią poradzić.
     Artur nadal nie daje spokoju Agnieszce. Nie może się pogodzić z tym, że Agnieszka nie dała się omotać. Tym bardziej, iż podała go do prokuratury. I choć Agnieszka przegrała sprawę, to nadal dzwoni. To udaje przyjaciela, martwiąc się o Agnieszkę. To znowu szkaluje ją, wykorzystując wszystko co dowie się od jej matki. Przecież po to omotał matkę Agnieszki. Po to ją uwodził, choć w tym samym czasie brał ślub z inną. Obawa o matkę, jak i namolność Artura wywołuje taki stres u Agnieszki, iż znów się pogorszył jej stan psychiczny. Znowu ma stany depresyjne. Znowu zaczyna się bać wychodzić z domu. Znowu pojawiły się bóle brzucha i wymioty spowodowane stresami. Tak twierdzą lekarze, bo innej przyczyny nie znajdują...

Dlatego proszę dziś o pomoc!

... proszę wszystkich dla których miłosierdzie i pomoc bliźniemu ma jakieś znaczenie.  
... nie proszę o pieniądze, nie proszę o paczki. Proszę o Wasz czas. Przeczytajcie ten post. Przeczytajcie i napiszcie. Napiszcie listy i e-maile... Napiszcie do Waszych posłów, do mediów, nawet do ministra Ziobry. Napiszcie tylko jedno proste pytanie - "Czy ktoś powstrzyma Artura?"... i podajcie link do tego postu...
    Być może pomożecie nie tylko Agnieszce. Takich ludzi jak Artur jest więcej... I takich jak Agnieszka również...

To moje jedyne życzenie... życzenie urodzinowe.


P.S. 

(22 luty 2019 r.)

       Przegraliśmy sprawę. Lecz jest nadzieja. Wyrok uświadomił mi, że prokuratura zajęła się tylko zgłoszeniem z art. 190a par. 1 KK. Całkowicie pominęła drugie, osobne zgłoszenie z art. 286 par. 1 KK. I tutaj jest szansa, bo ja się nie poddam. Choćbym miał poświęcić swoje życie...
       Powiecie po co mi to. Przecież mam dla kogo żyć. Ale mam też dla kogo to życie poświęcić. To ta sama osoba. A po co?... Choćby po to by już nikt i nigdy nie dał nikomu do zrozumienia, iż to nie Artur jest problemem, lecz Agnieszka i jej matka. To nie Artura powinno się zamknąć, lecz Agnieszkę i jej matkę. Taaak, obie ubezwłasnowolnić i izolować...
      Bo to nie złodziej i oszust jest winny, lecz ci którzy dają się okradać i oszukiwać. Ooo zgrozo, dał to do zrozumienia przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości. Niestety, w prywatnej rozmowie...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz