Szukaj na tym blogu

Translate

Krótko o blogu

Ten blog powstał z połączenia dwóch innych - to impuls serca i duszy, jego wściekłości. Miałem zamiar go skasować, ale chyba się jeszcze przyda. Kiedyś jeden mądry człowiek powiedział "Nie rób głupot z wściekłości, lepiej krzycz" Więc czasem będę krzyczał, właśnie tutaj.

********************************************************
Nie wiem kogo i dlaczego może zainteresować ta opowieść. Opowieść różna - czasem ciekawa, częściej nudna- czasem romantyczna, częściej głupia i prozaiczna - czasem szczęśliwa, częściej do bani, wręcz nieszczęśliwa - taka jak życie... moje... i większości Tych, którzy tu trafią... zajrzą i przejdą jak powiew nowej wiosny obok marnej kupki brudnego śniegu zimy... przebrzmiałej zimy.


Nie wiem, po co to piszę. Nie piszę ku uciesze gawiedzi, nie piszę ku żadnej przestrodze - ani współczesnych, ani potomnych ludzi. Piszę bo muszę, bo mam taką wewnętrzną potrzebę, bo chcę pisać, bo chcę ułożyć sobie własne myśli, a to jest najlepszy dla mnie sposób.


Piszę więc ten blog wyłącznie dla siebie. No, może jeszcze dla córki, Blusika i... mojej kochanej Agnieszki, a zwłaszcza... BOŻENKI - ISKIERKI. Tylko im to dedukuję...
https://www.cytaty.info/autor/irracja.htm

05 sierpnia 2023

Codziennik… 017.

 

26 lipca A.D.2023


kręcił się po tym szpitalu jak mucha w rosole. Po ostatniej reorganizacji szlak chciał człowieka trafić. Pozmieniano układ oddziałów, stare przejścia zablokowano, nowe poprowadzono jakimiś zakamarkami. Do tego jeszcze po-covidowe oznaczenia, sprawiały, że łatwo było się tutaj pogubić. W tylnej kieszeni spodni odezwał się telefon, sięgnął ręką.

- No hej brat, gdzie ty się poniewierasz, czekamy na ciebie – w telefonie odezwała się siostra.

- Aaa, daj spokój, przecież zrobili ze szpitala istny labirynt, pomieszany z torem przeszkód. - Był poirytowany całą sytuacją. Siostra wypytała o to gdzie jest, opisał jej miejsce gdzie się znajdował. Zaczęła go kierować w odpowiednie korytarze, po dwóch minutach byli już razem.

- Cześć szwagier, słyszałem że próbowałeś dogonić ślimaka i złamałeś nogę – zażartował widząc go na wózku i z nogą w gipsie.

- No widzisz, na Speedy Gonzalesa trafiłem, a już go miałem - odpowiedział w żartobliwy sposób. To już była tradycja, w ich wykonaniu. Gdy się spotykali, czy to na imprezach rodzinnych, czy towarzyskich, byli duszą towarzystwa. Jednak od kilku lat, od czasu kłopotów z bratem, sfolgowali. A zwłaszcza od roku, gdy szwagier poważnie zaniemógł. Poważna choroba, rodzaj stwardnienia powodował, że miał poważne problemy z chodzeniem.

- To na długo zawitałeś do szpitala? Szwagier miał mieć zabieg, zapowiadało się, że kilka dni poleży.

- Zobaczymy co powie lekarz. Mam nadzieję, że tylko dwa, góra trzy dni. Nie uśmiechało mu się leżenie w szpitalu. Obaj nigdy poważniej nie chorowali i czuli awersję do takich miejsc. Umówił się tutaj z siostrą, bo nie było innego wyjścia. Wykupienie pierścionka Agnieszki uszczupliło mu finanse, a oszczędności miał schowane właśnie u siostry. Przywiozła mu pięćset złotych, on jej dokumenty jakie potrzebowała. Niedawno zmarła ich matka…


to było wczoraj. Dziś miał wolne, postanowił więc zająć się sprawami swoimi i Agnieszki. Od rana kursował po mieście. Wpierw odwiedził oddział ZUS-u, dopytując się o orzeczenie lekarskie. Później prokuratura gdzie miał krótkie spotkanie z prokuratorem prowadzącym sprawę Agnieszki. Następnie poszedł do MOPS-u, o spotkanie prosiła środowiskowa, chciała dowiedzieć się co z Agnieszką i uzgodnić dalszy plan działania. Na razie dużo nie mogli zrobić, musieli czekać na decyzję prokuratury i Sądu Rodzinnego. Jedyny plus to ustalenie terminu pierwszej rozprawy o rozszerzenie uprawnień kuratorskich. Odbędzie się za miesiąc, pod koniec sierpnia…


wizyta u Agnieszki zaczęła się od miłego akcentu, przynajmniej dla niego. Agnieszka, sama od siebie przytuliła się do niego.

- Wiesz, trochę mi brak naszego domu - zaskoczyła go tym wyznaniem.

- Zawsze możesz wrócić, przecież wiesz, że czekamy na Ciebie. Ja i Nella.

- Nie mogę, po prostu nie mogę. - W jej oczach dostrzegł jakiś smutek i żal. Postanowił poruszyć pewien temat.

- Powiedz Agnisia, dlaczego chcesz mnie zniszczyć, dlaczego chcesz bym znalazł się na ulicy. Co takiego złego Ci zrobiłem? - milczała, nie bardzo potrafiła odpowiedzieć, zaskoczyło i zdziwiło ją to pytanie.

- Jak to zniszczyć, to ty nie chcesz odpuścić.

- Agnisia, to nie tobie nie chcę odpuścić. To im nie mogę odpuścić, im nikt nie chce już odpuścić. Czy nie widzisz, że wmawiają ci głupoty? Są w stanie powiedzieć Ci wszystko co tylko chcesz usłyszeć. Wszystko, byle tyko dobrać się do Twoich pieniędzy. - próbował jej łagodnie wytłumaczyć.

- Nieprawda, byli wczoraj i nawet chcą mnie zabrać w tym tygodniu do domu. - Tego się nie spodziewał. Liczył się z tym, że będą chcieli by Agnieszka jak najszybciej wyszła. Bez niej nie mogli korzystać z jej konta. Zresztą pustego w tej chwili. Rentę zabrał na pokrycie jej długów. A wypłata?… Właśnie, jej wypłata miała właśnie teraz wpłynąć na konto Agnieszki. Nie zamierzał jej ruszać, to miała być rezerwa na jej niespodziewane wydatki. Skrócił trochę wizytę, by porozmawiać z panią ordynator. Chciał się dowiedzieć, czego tamci chcieli, i co dalej z Agnieszką…


ordynatorka była zajęta, lecz na jego widok przerwała pracę i ruchem ręki, zaprosiła go do środka.

- Dobrze, że pan jest, właśnie miałam do pana dzwonić. Za dwa Dni Agnieszka wychodzi do domu, nie mamy podstaw prawnych i zdrowotnych, by dłużej ją tutaj trzymać. - zastanowiło go wspomnienie o podstawach prawnych. Ta kobieta jest zdolna do wszystkiego, byle tylko uzyskać dostęp do majątku i pieniędzy Agnieszki. Zapytał wprost.

- Agnieszka wspomniała, że ci ludzie byli tutaj wczoraj. Czy byli z adwokatem by wymusić wypisanie Agnieszki? - ordynatorka spojrzała na niego i w pierwszej chwili nic nie powiedziała.

- Nie, ale miała ze sobą opinię adwokacką. - Czasami miał dość tej całej przepychanki. Nie ważne było postanowienie Sądu Rodzinnego. Nie ważne zaświadczenia i opinie adwokatów. Tupet i arogancja jednej kobiety bardziej wpływała na ludzi, oni chyba się jej bali. Lecz on nie będzie się jej bał, dopadnie ją jeszcze, w całej chwale prawodawstwa. Tylko żal mu było Agnieszki, bo to wszystko na niej się odbije…


ustalił jeszcze o której ma być po Agnieszkę, bo nie mogą ją wypuścić bez opieki. Z pewnym obrzydzeniem do tego miejsca i całej sytuacji opuścił ośrodek…


©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz