No właśnie, "dołek", mój własny i prywatny. I ktoś próbował mnie pocieszyć. Na tyle skutecznie że moja odpowiedź zmusiła go do poważnych przemyśleń. Przemyśleń które, chyba, więcej dały tej osobie niż mnie. A zaczęło się od wzmianki o św. Józefie, podobno patronie rodziny. A do czego doprowadziło oceńcie sami../może też Was zmusi do rozmyślań. Dziś są Zaduszki...idealny dzień na takie rozmyślania....
...Tak...św. Józef...patron ojców a zwłaszcza ojczymów...tak własnie, bo był...ojczymem Jezusa...symbol ojcostwa z wyboru a nie z przymusu...ale o tym jakoś nikt nie myśli, nikt nie pamięta...
Nigdy nie miałem 100% pewności że córka jest moja...ale pokochałem, tak samo jak i jej rodzeństwo...czy gdybym tak często nie zapominał o św. Józefie to byłoby dziś inaczej ?... myślę że nie...od lat obserwuję świat i widzę nie zakłamanie ale strach i wygodnictwo ludzi....wiesz ile razy widziałem zazdrość bo dzieci bardziej mnie lubiły ? ...i to we własnej rodzinie....a czy to mój grzech że więcej poświęcałem czasu np. wnukowi ?...że siadałem z nim do tego co go interesuje np. do komputera podczas gdy "moja byłe" nie chciała się nauczyć nawet załączać komputer bo ją to nie interesowało....Przeszedłem całą drogę...od euforii innych jaki to dobry ojciec...aż po krytykę że chcę też czegoś dla siebie....że wtrącam się do życia kogoś kto nie jest moim dzieckiem....nie jest moim bo ktoś inny figuruje na akcie urodzenia....
I nie tylko mnie to spotkało...to spotyka, aż za często, tych wszystkich którzy chcą coś dać od siebie...z miłości a nie z obowiązku...i myślę że większość moich obecnych krytyków postępuje tak ze strachu i wygody...boją się pytań dziecka....
Bo dlaczego?...Dlaczego tamto przybrane dziecko miało szczęśliwsze dzieciństwo niż ja?...Dlaczego ojczym czy macocha poświęcała mu więcej czasu, więcej miłości niż ja miałem ?...Dlaczego to dziecko bardziej kocha przybranych rodziców niż moje własne dzieci mnie ?....Dlaczego, dlaczego i dlaczego....Tylko po co odpowiadać na te pytania...po co się starać...czy nie wygodniej, z góry dyskredytować dar miłości na korzyść obowiązku wynikającego z "aktu własności", z aktu urodzenia czy ślubu ?....
Czy zastanawiałaś się kiedyś czym zgrzeszył Kain?...niby co ma to wspólnego z dzisiejszym światem...a ma wiele wspólnego....bo zabójstwo Abla nie było grzechem Kaina....to zabójstwo było wynikiem innego grzechu Kaina....dużo większego, grzechu pychy, zarozumialstwa i zawiści....
Przecież był starszy...to jemu należało się uznanie Boga...nawet mimo tego że jego dary były takie sobie, że nie starał się tak jak Abel...i to właśnie ta pycha, zarozumiałość i zawiść doprowadziła do zbrodni...i własnie za to został ukarany....
Dzisiejszy świat jest pełen takich Kainów...czy to w życiu codziennym, czy każdym innym....aż po politykę...łatwiej jest zniszczyć kogoś....zdyskredytować i odsunąć...łatwiej pokazać że jest gorszy...dużo łatwiej jest tak postąpić niż pokazać światu że samemu jest się lepszym...łatwiej znaleźć wadę u kogoś niż zaletę u siebie samego...to własnie jest piętno Kaina"...
Pozdrawiam...I namawiam na spacer po cmentarzu...To dziś są Zaduszki...dzień pamięci o naszych bliskich...tych których już nie ma...za którymi się tęskni...ale i dziś powinno się pamiętać też o tych którzy jeszcze są a w każdej chwili może ich zabraknąć...w ten dzień warto przysiąść na brzegu grobu...porozmawiać...przemyśleć własne życie...może Nasi przodkowie coś podpowiedzą...dadzą jakąś radę...pewnie to głupie...ale czyż głupie pomysły muszą się kończyć głupio ?...one też czasem dają coś pozytywnego...nieraz bardzo pozytywnego...
[Copyright]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz