Szukaj na tym blogu

Translate

Krótko o blogu

Ten blog powstał z połączenia dwóch innych - to impuls serca i duszy, jego wściekłości. Miałem zamiar go skasować, ale chyba się jeszcze przyda. Kiedyś jeden mądry człowiek powiedział "Nie rób głupot z wściekłości, lepiej krzycz" Więc czasem będę krzyczał, właśnie tutaj.

********************************************************
Nie wiem kogo i dlaczego może zainteresować ta opowieść. Opowieść różna - czasem ciekawa, częściej nudna- czasem romantyczna, częściej głupia i prozaiczna - czasem szczęśliwa, częściej do bani, wręcz nieszczęśliwa - taka jak życie... moje... i większości Tych, którzy tu trafią... zajrzą i przejdą jak powiew nowej wiosny obok marnej kupki brudnego śniegu zimy... przebrzmiałej zimy.


Nie wiem, po co to piszę. Nie piszę ku uciesze gawiedzi, nie piszę ku żadnej przestrodze - ani współczesnych, ani potomnych ludzi. Piszę bo muszę, bo mam taką wewnętrzną potrzebę, bo chcę pisać, bo chcę ułożyć sobie własne myśli, a to jest najlepszy dla mnie sposób.


Piszę więc ten blog wyłącznie dla siebie. No, może jeszcze dla córki, Blusika i... mojej kochanej Agnieszki, a zwłaszcza... BOŻENKI - ISKIERKI. Tylko im to dedukuję...
https://www.cytaty.info/autor/irracja.htm

06 marca 2023

Moje boje z „piórem”… [2]

             W późniejszym czasie pióro, to „literackie pióro” miało duży wpływ na moje życie. W wojsku, w kieszeni munduru zawsze miałem jakiś notes i kawałek ołówka (pióro lub długopis mogły poplamić mundur). To w nim, często na kolanie, zapisywałem inspiracje do opowiadań czy wierszy. Czasami całe wiersze, uzupełniane na raty. To dzięki notesowi poznałem Kasię. Może kiedyś napiszę o niej więcej. Dzięki notesowi poznałem kilka interesujących osób. To on skrywał moje największe tajemnice. Tajemnice szczęścia i miłości. Tajemnice śmierci, bólu i zemsty również. Dla mojego „pióra” okres warszawski był najbardziej gorącym. Dziś żałuję, że zniszczyłem te notesy. Chciałem uciec od bólu i żalu. Czy pomogło? Tylko częściowo, na jakiś czas.

             W wojsku powróciła ksywka „poeta”. Zapomniałem kiedyś notesu i znalazł go kolega. Był na poziomie, ale straszny pleciuga z niego był. Szybko się rozniosło o „poecie”. Ile ja tych wierszyków, dla falowców napisałem. A ile wierszy, na zamówienie dla żołnierzy, podoficerów i innej szarży, tego dziś nie zliczę. Ten dla żony, ten dla córki. Tamten dla narzeczonej, to znów dla kochanki. Niejedną tajemnicę poznałem by napisać wiersz tematyczny. Bo i takie się trafiały. Muszę przyznać, że ból po stracie Kasi rozwinął skrzydła weny. I choć bliżej mi było do „Trenów” ,niż do „Ody do radości”, to jednak „erotyki i romansidła” jakoś wychodziły. A większość takich zamawiali. Nie zapisywałem ich, nie cieszyły mnie wówczas. A jedyna radość z nich, to większa swoboda w urywaniu się „na lewizny”. W końcu jakoś musieli się odwdzięczyć.  

             „Pióro literackie” było również powodem dwóch pytań, które mnie dręczą do dzisiaj. W Warszawie próbowałem zebrać kilka autografów znanych ludzi. Nie szło to najlepiej, po występach w klubach, czy kongresowej trudno było się do nich dopchać. Zaś na ulicy rzadko była okazja. Jakaż więc była moja radość, gdy w jednej z kawiarni Nowego Światu spotkałem jedną z gwiazd polskiej estrady. Niestety, miałem przy sobie tylko notes z wierszami i pióro (byłem „po cywilnemu”). Podszedłem i podając pióro oraz notes otwarty na „chybił trafił”, grzecznie poprosiłem o autograf. I tutaj zaskoczenie ponieważ zaczęła przeglądać notes. Wskazała na krzesło i zadała dwa pytania. Dlaczego pióro a nie popularny już długopis. I dlaczego w notesie jest tak dużo tęsknoty i zadumy. Rozmowa trwała nie długo, nie dłużej niż pięć minut. Do stolika już podchodzili jej mąż i córka. Coś wpisała na pierwszej stronie i oddała mi notes z piórem. Wychodząc z kawiarni spojrzałem na wpis. „Poezja potrafi przynieść niespodziewane przeznaczenie”. Do dziś nie wiem co miała na myśli.

              Po wielu latach sporadycznego pisania „do szuflady” zdecydowałem się „zaistnieć” na jakimś portalu społecznościowym. Kilka z nich zaliczyłem, nim pozostałem tylko na „cytatach. Info”. Byłem już po rozpadzie związku i „utracie” córki. Zacząłem więc pisać z kobietami, a zwłaszcza z jedną. I tutaj spotkało mnie coś dziwnego, co kojarzę z poezją. Zacząłem odczuwać coś co dawno temu czułem tylko przy Kasi. To uczucie niepokoju, gdy się nie odzywała. Te motyle w brzuchu. Na poważnie zacząłem się zastanawiać, czy aby nie zaczynam „świrować”. A że pojawiła się również Agnieszka, więc wystraszony „uciekłem w pracę”. Lecz nadal nie potrafię zapomnieć, i to mnie dręczy. Wspomnienia Kasi są naturalne. Była realna, znałem jej wygląd, znałem głos i śmiech. Nieraz ją tuliłem i całowałem. Ale żeby zakochać się w kimś, znając tylko słowa? Słowa zapisane w Internecie? I żałować swej ucieczki? Czekać na drugą szansę? Toż to czyste szaleństwo, ciągnące się za mną od kilku ładnych lat.

To tyle o moich bojach z „piórem”…


 ©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz