Tacy sami są niektórzy ludzie. Całe życie taplają się we własnym bagnie. Nurzają się jakby pływali w najczystszych wodach Adriatyku lub jakieś "błękitnej laguny". Smród swojskiego bagienka przebija wszystkie zapachy świata, nawe "Chanel no.5" nie ma szans. Rodzicielstwo, praca i wszystko inne to tylko niechciane obowiązki, skaranie Boskie. Jedyna rozrywka to alkohol i ploty, największa radość to płacz i ból innych. Uczucia i miłość sprowadzili do poziomu zwierzęcego seksu i kasy. Jedynych rzeczy które mogą ich pchnąć do jakiegoś działania. Nawet nie pomyślą że można inaczej.
Od czterech lat jestem sam, bez miłości i przyjaźni. Moja była użądziła sobie życie, znalazła przyjaciół i znajomych. Nawet nie pomyśli o mnie, definitywnie skończyła ten rozdział życia.
Co miałem robić. Znalazłem kogoś z kim jest mi dobrze. Przyjaciel, wpierw człowiek dopiero później kobieta. Pełne zaufanie czułość i chyba miłość. Nie , nic z tych rzeczy. Każde z nas ma swoje życie, swoje problemy i radości. Zresztą odległość robi swoje. Zostają tylko telefony i sieć.
No i nieśmiała nadzieja że może kiedyś, za ileś tam lat... Inaczej nie można ale jest to warte czekania.
No i nagle wczoraj sie okazało że nadal jestem czyjąś własnością. Nadal nie mam prawa do własnego szczęścia i losu. Odezwał się "mój pies ogrodnika". Te wszystkie głuche telefony, wpisy na prywatnych stronach, e-maile na skrzynki pocztowe. Ktoś zadał sobie dużo trudu, znalazł sojuszników znających się na sieci. Moja zawsze była "noga" jeżeli dotyczy kompa, chyba nie nauczyła się tak dużo by samej sobie poradzić. Sprawa nadaje się do prokuratury. Jeżeli się będzie to powtarzało to nie będe miał innego wyjścia. Na razie jednak się zastanawiam czy opłaca sie zejść do ich poziomu. Wejść do tego cuchnącego bagienka i zeszmacić sie jak oni?
Czy wiecie jaka jest różnica miedzy psem ogrodnika a "psem ogrodnika"? Tak, ten pierwszy robi to za jedzenie i czułości, to jest jego praca i obowiązek. Ale ten drugi? Jakie ma z tego korzyści?
Jest tylko jedna taka korzyść. To poczucie że nikt nie opuści bagienka, nikt nie stanie się lepszy i szczęśliwszy. Przecież na świecie może istnieć tylko jego ukochane bagienko, szambo w którym czuje się najlepiej. I ktoś chce opuścić ten "cuchnący raj"? Nie, to nie mozliwe, trzeba go zniszczyć. Wepchnąc jak najgłębiej, na samo dno...
Czy to jest świat który Wam odpowiada? Chyba nie ale sami go tworzycie, sami nie chcecie się z niego wydostać. Sami też trzymacie innych, ze wszystkich sił, aby czasem ktoś sie nie wyrwał.
Wtedy macie usprawiedliwienie dla własnej bezczynności, przecież innym sie też nie udało. Naprawdę się nie udało???...
[Copyright]