Chciałem napisać maila do... nieważne. Nie wasza sprawa. Miał być osobisty ale właśnie przyszła moja była. Cały nastrój prysł jak bańka mydlana. Niestety wciąż mieszkamy razem. Nie stać mnie na, w tej chwili, na nowe mieszkanie. Cały majątek... ale to później. Co tu robić? Myśli się kłębią niczym chmury burzowe na jesiennym niebie, i to od dłuższego czasu. Chyba jak zwykle posurfuję po necie. Ot tak, bez celu, bez potrzeby. Od myśli do czynu nie daleko. Odwiedzę jakiś portal, jeden i drugi, trochę poczytam. może coś zaciekawi i poszukam więcej informacji. Byle zabić nudę samotności. Ale najpierw poczta - jest, zalogowało. Są dwa maile służbowe, to później, nie chce mi się teraz czytać i odpowiadać. Pozostałe to samo barachło, francowaty spam. Jakieś reklamy, parę propozycji bez znaczenia. Ooo... jest, mail w sprawie zapomnianego hasła z Google. Trzeba wejść, mam jakieś zaległe zdjęcia do uporządkowania. Tyle że nie chce mi się nimi zajmować. Ale co tam, spróbować można. Wchodzę i... na samym początku znowu reklamy... googlowskie. Szybki ślizg wzrokiem po treści i szukam linku do galerii. Jest, już mam kliknąć... ale, ale, curig z powrotem. No własnie, można otworzyć na Googlach blog. Chodzi za mną, od dłuższego czasu, taka myśl - pisać, pisać i pisać. O czym, nie ważne, byle przelać na papier własne myśli i uczucia - jakieś wspomnienia. Tylko że nie chcę tego całego bałaganu z kartkami. A może by... tak, czemu nie. Założenie okazało się niezbyt trudne, spróbujcie sami. Nie będę opowiadał. Tytuł, nagłówki, o sobie jakoś poszło. sam nie wiem jak i dlaczego w ten sposób ale jest strona. Teraz tylko pisać. Mam nadzieję że jakoś pójdzie, może wytrwam w jakieś systematyczności. Zresztą nie ważne. Jestem tutaj i koniec. Zaczynam. No, może później, jutro lub pojutrze.
~Irracja ©
[Copyright]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz