Szukaj na tym blogu

Translate

Krótko o blogu

Ten blog powstał z połączenia dwóch innych - to impuls serca i duszy, jego wściekłości. Miałem zamiar go skasować, ale chyba się jeszcze przyda. Kiedyś jeden mądry człowiek powiedział "Nie rób głupot z wściekłości, lepiej krzycz" Więc czasem będę krzyczał, właśnie tutaj.

********************************************************
Nie wiem kogo i dlaczego może zainteresować ta opowieść. Opowieść różna - czasem ciekawa, częściej nudna- czasem romantyczna, częściej głupia i prozaiczna - czasem szczęśliwa, częściej do bani, wręcz nieszczęśliwa - taka jak życie... moje... i większości Tych, którzy tu trafią... zajrzą i przejdą jak powiew nowej wiosny obok marnej kupki brudnego śniegu zimy... przebrzmiałej zimy.


Nie wiem, po co to piszę. Nie piszę ku uciesze gawiedzi, nie piszę ku żadnej przestrodze - ani współczesnych, ani potomnych ludzi. Piszę bo muszę, bo mam taką wewnętrzną potrzebę, bo chcę pisać, bo chcę ułożyć sobie własne myśli, a to jest najlepszy dla mnie sposób.


Piszę więc ten blog wyłącznie dla siebie. No, może jeszcze dla córki, Blusika i... mojej kochanej Agnieszki, a zwłaszcza... BOŻENKI - ISKIERKI. Tylko im to dedukuję...
https://www.cytaty.info/autor/irracja.htm

21 stycznia 2011

Świat zalet i wad...

Patronat. PL                                                 Patreon. ENG


"A czy szowinizm i altruizm mogą iść w parze?"

... Echhh... Następne pytanie z tych podstawowych, a więc i najtrudniejszych. I nie wiem jak je ugryźć, jak się do niego zabrać. Niby wiem co chcę powiedzieć, czuję to. Nie wiem tylko jak to przekazać, w jakie słowa ubrać Totalny brak pomysłu, a odpowiedzieć muszę.- ktoś czeka na to. Pewna młoda osoba, która szuka inspiracji dla swych przemyśleń. Szuka swego wizerunku świata, który pozwoliłby przeżyć życie owocnie, by zyskać jak najwięcej szczęścia i jak najwięcej go ofiarować innym. Może więc warto włożyć trochę wysiłku i dać tej osobie materiał do samodzielnego myślenia. Zresztą nie tylko jej czy jemu. Inni, jeżeli tylko zechcą mogą też skorzystać - proszę bardzo...

... Od czego zacząć ?... Może od tego, iż wszystkie Nasze wady - zwłaszcza te wywodzące się z egoizmu - u swych podstaw nie miały cech wad, jako takich. Miały być zaletami, i tylko sam człowiek rozdmuchał je do granic zła, czyniąc z nich swe wady. Bo do czego miały służyć, co miały gwarantować. Ano, miały zapewnić przetrwanie, tak samego człowieka, jak i całego gatunku. Miały zapewnić przystosowanie do każdych warunków i do każdej walki z innymi gatunkami. Miały przeciwdziałać, również samozagładzie. Dlatego są zakorzenione w Nas, głęboko w podświadomości i psychice. I nigdy się ich, tak całkiem, nie pozbędziemy. Możemy je tylko minimalizować, i jako takie całkiem małe, wykorzystywać do czynienia dobra. Dobra innym ludziom, jak i całemu otaczającemu Nas, światu. Warto o tym pamiętać, by nie ulec samobiczowaniu i nadmiernemu obwinianiu się za niektóre uczynki. Bo to też prowadzi do zła i samozagłady... To jest pierwszy pewnik, pierwsze przekonanie o naturze człowieka...

... Co teraz, o czym wspomnieć ?... Może o Naszych zaletach, a przynajmniej za takie je uważamy. Altruizm, bezinteresowność ( swoją drogą błędnie interpretowane jako brak własnych korzyści - lecz o tym później, samo powinno wyjść ) i to wszystko co czynimy dla dobra innych. Te cechy Nasze również miały, i nadal mają ten sam cel, co wspomniane wcześniej wady. Mają zapewnić przetrwanie gatunku, choć tym razem nie ze względu na Nas samych i Naszych najbliższych, lecz ze względu na innych członków i grup ludzi. W sumie więc, w stosunku do ludzi to zalety. Jednak z punktu widzenia innych gatunków, miały być "wadami" ludzi. Wszak były nastawione na pomoc wyłącznie ludziom w ich walce z innymi gatunkami. W Naszej drodze do dominacji i podporządkowaniu sobie otoczenia. I były to, u zarania dziejów, Nasze "wady" jako gatunku. "Wady" wobec innych, zalety wobec siebie. Obecnie jesteśmy na tyle silnym gatunkiem, gatunkiem rządzącym któremu niewiele zagraża, iż powinniśmy zacząć okazywać Nasze zalety i wobec innych gatunków. Powinniśmy, nie tylko ludzi, lecz i zwierzęta i rośliny - całą otaczającą Nas przyrodę - uczynić beneficjentami Naszych zalet. Tym bardzie że, ze względu na rosnącą ilość ludzi i stałą powierzchnię Ziemie, zbliżamy się do punktu w którym każde zagrożenie przyrody może się stać przyczyną zagłady Nas samych. I to będzie - o ironio losu - samozagłada ludzkości... To jest drugi pewnik, drugie przekonanie o naturze ludzkiej...

... No, to początek za Nami. O czym teraz ?... Teraz będzie o pewnej ( mojej prywatnej - tak mi się na razie zdaje ) wizji świata. A właściwie idealistycznej wizji powiązań istniejących w świecie. Wyobraźcie sobie setki i tysiące, a nawet miliony i miliardy naczyń. Na samym środku jest ogromne naczynie zwane wszechświatem. Dookoła dziesiątki i setki mniejszych, dalej jeszcze mniejsze i mniejsze, i tak aż do najmniejszych. Wśród nich jest naczynie z napisem "Ziemia". Są też naczynia, wśród tych najmniejszych, z Naszymi imionami. I wszystkie te naczynia, dla wizji jest to bardzo ważne, to naczynia połączone. Połączone, biegnącymi od dna do dna, rurociągami. Wszystkie naczynia, jak i rurociągi, są napełnione płynem. Płyn ten jest zwany "życiem" lub "istnieniem", lub jeszcze inaczej, zależy jak ktoś to widzi z punktu widzenia swej wiary i wiedzy. O jego składzie trochę później... Tyle ogólnie o wizji świata. Teraz przejdźmy do szczegółów...

... Zajmijmy się naczyniem zwanym "Ziemią"... Resztę pominiemy, ludzkość niewiele o nich wie, a co dopiero ja. Wokół Ziemi są naczynia symbolizujące poszczególne formy życia i istnienia na Ziemi. W tym florę i faunę, oraz poszczególne gatunki - w tym i człowieka. Tak jako grupę i gatunek, jak i jako poszczególne istnienia i jednostki. Są one napełnione płynem "życia". Płyn ten to mieszanina uczuć. I tych wyższych, i tych niższych, włącznie z tymi prymitywnymi. Są wśród nich miłość, szczęście, ból, smutek, radość i wiele innych. Oczywiście, płyn ten to również i inne składniki, jednak nie jest celem Naszym by wymieniać je wszystkie. Płyn ten jest więc mieszaniną i znajduje się we wszystkich naczyniach. W różnych naczyniach mieszanka ma inny skład, i skład ten zmienia się w zależności od czasu i innych czynników. We wszystkich też naczyniach, poziom płynu jest, mniej więcej równy. A przynajmniej taki powinien być, by wszystko trwało w równowadze i nie zniszczyło się. No może oprócz tych ostatnich, najmniejszych naczyń. W nich poziom płynu jest różny. Nie przeczy to jednak zasadzie "naczyń połączonych". Po prostu te naczynia, jako najmniejsze i najlżejsze, to podnoszą się to znów opadają niżej. Tak więc i płynu "życia" jest w nich więcej lub mniej. Aż, w końcu unoszą się nad poziom naczynia "ziemskiego". Płyn spływa w całości i umieramy. Na jego miejsce pojawiają się następne... Można by jeszcze długo o tych naczyniach, lecz nie o nich mowa, a o Naszych zaletach i wadach...

... Gdzie więc tutaj miejsce na "szowinizm i altruizm"? Ano, jest... Zacznijmy od szowinistów, egocentryków i wszelkich innych ludzi, tej właśnie maści. Mają swoje skrajności. Jedni to ci, którzy wszystko co wyprodukują wlewają do swoich naczyń. Nie są tak do końca źli. Uzupełniając płyn "życia" wyłącznie u siebie, powodują też jego wzrost i w innych naczyniach. Taka jest zasada "naczyń połączonych". Uzupełniają więc, wbrew sobie, i inne naczynia, przynajmniej tak długo jak długo nie manipulują przy rurociągach łączących poszczególne naczynia. No właśnie, druga skrajność to ci co kombinują. Zakładają jakieś filtry, zawory zwrotne i inne urządzenia. Wszystko po to by jak najwięcej zostało dla nich samych. A najgorsi to ci co zakładają pompy. Pompy które dodatkowo wysysają płyn "życia" z innych naczyń. Jakie zagrożenia niosą z sobą ? Po pierwsze, nie wszyscy wytwarzają jednakowe składniki płynu "życia". Płyn ten nie może być jednorodny by niósł "życie". Nie mieszanie jego składników, w większych naczyniach, może doprowadzić do jednorodności płynu w innych naczyniach. A wtedy może stać się "trucizną" niszczącą poszczególne naczynia. Także te "pompy ssące" powodują przyśpieszone opróżnianie poszczególnych naczyń. Następuje wtedy niekontrolowany wypływ płynu "życia". Tym gwałtowniejszy im naczynie większe. Zniszczenie naczynia pojedynczej jednostki nie ma wielkiego znaczenia. Inaczej jest gdy zniszczy się naczynie całego gatunku. A co się stanie gdy tych naczyń zaczyna ubywać jednocześnie duża ilość ?. Natura stara się z tym radzić. I na razie jej to wychodzi. Jednak jej siły też są ograniczone... A wtedy może nastąpić "apokalipsa", zagłada całej "Ziemi"...

... A co z altruistami... To ludzie którzy cały swój "urobek" wlewają do innych naczyń, nie do własnych. Jedni do małych naczyń poszczególnych ludzi i jednostek, inni do tych większych i dużych. Mówimy że robią to "bezinteresownie". Jednak nie do końca, też mają zyski wynikające z zasady "naczyń połączonych". Wiedzą o tym i mają jej pewność. W takim stopniu, iż przestają o tym myśleć i upominać się o te zyski. Lecz i tutaj pojawia się niebezpieczeństwo. Tak, ich postępowanie może być także niebezpieczne. Nie ma pewności, że do ich naczyń będą dopływać wszystkie składniki płynu "życia". Może się zdarzyć dopływ tylko jednego składnika. Z biegiem czasu płyn w ich naczyniach, również w naczyniach ich bliskich, zacznie stawać się jednorodny i niszczyć ich naczynia. A wtedy zacznie wzrastać liczba "szowinistów", zaś "altruistów" zacznie brakować, ludzkość wkroczy na ścieżkę samozagłady. I tutaj mamy odpowiedź na postawione, na wstępie, pytanie. Szowinizm i altruizm nie tylko mogą iść w parze. One muszą iść w parze. Choćby w takim stopniu by, od czasu do czasu, i do własnego naczynia dolać brakujące składniki płynu "życia". Lub chociaż, aby upewnić się, że ktoś dba o Nasze naczynie gdy My sami zajmujemy się naczyniami większymi... I tak, z grubsza i ogólnie, spostrzegam świat i łączące go zależności...



[Copyright]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz