Szukaj na tym blogu

Translate

Krótko o blogu

Ten blog powstał z połączenia dwóch innych - to impuls serca i duszy, jego wściekłości. Miałem zamiar go skasować, ale chyba się jeszcze przyda. Kiedyś jeden mądry człowiek powiedział "Nie rób głupot z wściekłości, lepiej krzycz" Więc czasem będę krzyczał, właśnie tutaj.

********************************************************
Nie wiem kogo i dlaczego może zainteresować ta opowieść. Opowieść różna - czasem ciekawa, częściej nudna- czasem romantyczna, częściej głupia i prozaiczna - czasem szczęśliwa, częściej do bani, wręcz nieszczęśliwa - taka jak życie... moje... i większości Tych, którzy tu trafią... zajrzą i przejdą jak powiew nowej wiosny obok marnej kupki brudnego śniegu zimy... przebrzmiałej zimy.


Nie wiem, po co to piszę. Nie piszę ku uciesze gawiedzi, nie piszę ku żadnej przestrodze - ani współczesnych, ani potomnych ludzi. Piszę bo muszę, bo mam taką wewnętrzną potrzebę, bo chcę pisać, bo chcę ułożyć sobie własne myśli, a to jest najlepszy dla mnie sposób.


Piszę więc ten blog wyłącznie dla siebie. No, może jeszcze dla córki, Blusika i... mojej kochanej Agnieszki, a zwłaszcza... BOŻENKI - ISKIERKI. Tylko im to dedukuję...
https://www.cytaty.info/autor/irracja.htm

20 listopada 2023

Miłość przychodzi skrycie… cz. I.1 [ Love comes secretly...]

 Portal literacki

Patronat. PL                                                 Patreon. ENG

1 spotkanie, Koluszki, ostatnia dekada kwietnia AD 1980


- „Jurek, do cholery, co wyprawiasz pijaku jeden”-

Grzegorz był wściekły na pijanego kolegę. Dopiero co wczoraj wieczorem się poznali, gdy oboje czekali na pociąg, mający ich zawieść do nowej „przygody życia”. Dziś mieli się stawić w jednostce wojskowej, w Skierniewicach. Czekała ich tam szkoła podoficerska i służba wojskowa „ku chwale ojczyzny”, W sumie dwa lata, bez jednego miesiąca, poza domem rodzinnym, z dala od swojego dotychczasowego środowiska. Tak wówczas sądzili, realia czasu przedłużyły im tę przyjemność, grubo ponad planowany okres...

Na dworzec odprowadzali go przyjaciele i znajomi, Rodzina, oprócz brata i siostry, pozostali w domu. Dobrze wiedzieli, co będzie się działo na dworcu PKP [1]. A były tłumy, wszyscy, albo odprowadzali poborowych, albo sami poborowymi byli. Z Jurkiem pewnie by się poznał dopiero w jednostce, gdyby nie fakt, że wśród jego odprowadzających znajdowała się była sąsiadka, z którą się wychowywał. A także jej kuzynka, którą znał ze szkoły. Jurek, miły sympatyczny chłopak (rok starszy), prawie od razu przyczepił się, do niego, jak „rzep psiego ogona”.[2] Do pociągu wsiedli osobno, tłum ich rozdzielił. Zresztą, początkowo nie szukał jego towarzystwa. Dopiero w Katowicach, wykorzystując dłuższy postój pociągu, odszukał go. Od tamtej pory są przyjaciółmi. Do dzisiaj, przynajmniej raz w roku, dzwonią do siebie, z życzeniami z okazji zakończenia „zasadniczej służby wojskowej”. Co prawda, zakończył „przygodę” z wojskiem cztery lata później niż Jurek, ale nigdy mu o tym nie mówił...

Gdy tylko Jurek wszedł do jego przedziału, od razu zaczął się rozgardiasz. Pojawiły się butelki z wódką, sam miał przy sobie jedną, o większej pojemności. Już się zastanawiał, co z nią zrobić, problem rozwiązał Jurek. Dusza towarzystwa, swoim gadulstwem, wyzwolił w nim takiego samego ducha, cały przedział poddał się ich werwie i humorowi. Śpiew, żarty i wzajemne przekrzykiwanie zaczęły powoli ogarniać cały wagon. Pewnie dziś sam byłby w takim stanie, gdyby nie uciekł się przespać się do jednego z opustoszałych przedziałów. Nigdy jego organizm zbyt dobrze nie tolerował czystej wódki, zawsze wolał trunki bardziej markowe i wina, czy ewentualnie piwo…

- „Co kolega wyprawia, jak można się tak upić w pociągu. To nie wypada tak wypychać ludzi z pociągu, nawet jak ten pociąg już stoi na stacji”.

Jurek, zataczając się, pchnął dziewczynę tak nieszczęśliwie, że ta o mało co nie wypadła przez otwarte drzwi wagonu. Grzegorz w ostatnim momencie złapał ją za rękę i tak mocno pociągnął ją, że ta wpadła mu w objęcia. Odruchowo objął ją mocno ręką w pasie, jakby się bał, że rzeczywiście wyrządzi sobie jakąś krzywdę. Dziewczyna, z naturalnym wdziękiem, poddała się jego objęciom i tak przez moment stali jakby przytuleni do siebie.



- „No niech już kolega mnie puści. Przecież nic nam nie grozi, a nie wypada tak nieznanej sobie dziewczyny trzymać w objęciach, jak jakieś branki z jasyru”

Nie wiedział, co zrobić, jak postąpić. Zaskoczyły go trochę jej słowa jakby wyjęte z jakieś książki. Słowa wypowiedziane wdzięcznym głosem, w którym było słychać bardzo delikatną nutę zaciągania, typową dla mieszkańców wschodniej Polski. Nie potrafił też oderwać wzroku od jej orzechowych oczu, o lekkim kształcie migdała. Dziewczyna delikatnym, lecz stanowczym ruchem wyzwoliła się z jego objęć.

- „Jak widzę, to koledze to alkohol nie tylko rozum odebrał, lecz i mowę. Bóg się gniewa na człowieka który pije alkohol”.-

Te słowa otrzeźwiły go. Cofnął się o krok. Bezwiednie dostosował się do jej sposobu mówienia, znanym sobie z książek i koła literackiego.

- „Panienka wybaczy przyszłym adeptom sztuki wojennej. Właśnie podążamy do jednostki, do której nas władza ludzka skierowała. Kolega już tak bardzo tęskni za rodzinnym siedliskiem, że nadużył tego, skądinąd szlachetnego trunku”.-

Dziewczyna, zaskoczona jego tonem i słowami podniosła wzrok na Grzegorza. W jej oczach pojawiła się iskierka zaciekawienia i kokieterii. Na ustach pojawił się delikatny uśmiech wybaczenia i aprobaty.

- „ Nie dla każdego jest to trunek szlachetny. Są ludzie, a nawet całe społeczności, które picie alkoholu uważają za niestosowne, a nawet grzeszne zachowanie”.- znowu zachwiała jego pewnością.

- „Panienka wybaczy, że się przedstawię. Mam na imię Grzegorz”-

- „Szybki kolega jest” – odrzekła dziewczyna – „Dopiero co poznaliśmy się, a i nie wiadomo, czy jeszcze się spotkamy”-

- „Wierzę w przeznaczenie. Chyba nie na darmo Opatrzność skrzyżowała Nasze drogi. W swej”…

Nie dokończył. Do jego uszu dotarły odgłosy jakieś sprzeczki, wśród której rozpoznał głos Jurka.

- „ Panienka wybaczy, że ją opuszczę. Nie wypada druha i towarzysza wojennej niedoli zostawić samego w opresji. Mam jednak nadzieję, że się jeszcze spotkamy”.-

Już się odwracał, by pośpieszyć Jurkowi z pomocą, gdy dziewczyna przytrzymała go za rękę i nachylając się do jego ucha, cicho wyszeptała…

- „Kasja, na imię mam Kasja”-

Dziwnie zabrzmiało jej imię. „Pewnie to z powodu tej Jej zaciągania” pomyślał, lecz już nie zdążył spytać o to. Dziewczyna szybko się odwróciła i poszła w swoją stronę. Grzegorz również podążył ratować z opresji Jurka. Jakoś udało się załagodzić sprzeczkę i wepchnąć Jurka do odjeżdżającego, w stronę Skierniewic, pociągu. Gdy pociąg ruszył, spojrzał w stronę peronu. Stała z kilkoma dziewczętami, pewnie koleżankami. Gdy spostrzegła, że wypatruje Ją, uśmiechnęła się delikatnie i podniosła rękę, by mu pomachać. Coś powiedziała do koleżanek. Te spojrzały za odjeżdżającym pociągiem i wybuchnęły śmiechem. Chwilę później stracił Ją z oczu. Ruszył w stronę przedziału, by przypilnować Jurka. Szkoda by było, aby to Milicja dostarczyła go do jednostki wojskowej. Przed nimi dwa lata służby wojskowej. Grzegorz, nim wszedł do przedziału, lekko się uśmiechnął. Poczuł, że rzucone grzecznościowo słowa o nadziei na następne spotkanie mogą się stać prorocze… przeczucie go nie zawiodło...


~ Irracja ~ 20 listopada AD 2023

@


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz