Szukaj na tym blogu

Translate

Krótko o blogu

Ten blog powstał z połączenia dwóch innych - to impuls serca i duszy, jego wściekłości. Miałem zamiar go skasować, ale chyba się jeszcze przyda. Kiedyś jeden mądry człowiek powiedział "Nie rób głupot z wściekłości, lepiej krzycz" Więc czasem będę krzyczał, właśnie tutaj.

********************************************************
Nie wiem kogo i dlaczego może zainteresować ta opowieść. Opowieść różna - czasem ciekawa, częściej nudna- czasem romantyczna, częściej głupia i prozaiczna - czasem szczęśliwa, częściej do bani, wręcz nieszczęśliwa - taka jak życie... moje... i większości Tych, którzy tu trafią... zajrzą i przejdą jak powiew nowej wiosny obok marnej kupki brudnego śniegu zimy... przebrzmiałej zimy.


Nie wiem, po co to piszę. Nie piszę ku uciesze gawiedzi, nie piszę ku żadnej przestrodze - ani współczesnych, ani potomnych ludzi. Piszę bo muszę, bo mam taką wewnętrzną potrzebę, bo chcę pisać, bo chcę ułożyć sobie własne myśli, a to jest najlepszy dla mnie sposób.


Piszę więc ten blog wyłącznie dla siebie. No, może jeszcze dla córki, Blusika i... mojej kochanej Agnieszki, a zwłaszcza... BOŻENKI - ISKIERKI. Tylko im to dedukuję...
https://www.cytaty.info/autor/irracja.htm

29 stycznia 2023

Pamięć jak gleba…

 


każdy z Nas takie wspomnienia ma,

wspomnienia świętością naznaczone…

***********************************************

od pewnego czasu chodzi za mną spowiedź. Taka własna, wobec samego siebie. Chęć rozliczenia dotychczasowego życia. A rozliczać jest co, nawet aż za dużo. Jakby kto chciał, to mogę trochę pożyczyć. A nawet oddać. Całkiem za darmo

oprócz jednego roku (mało, ale tak los pokierował), z którego zrobiłem wspomnienie świętością naznaczone, cała reszta była nieudana. Nie, nie mówię o totalnej klęsce, bo to byłaby nieprawda. Nie obwiniam też nikogo. Wszak żadne z nas „aniołem” nie było. Obie strony część winy wniosły. Lecz sądzę, że część winy ponoszą również moje wspomnienia. Tak, te naznaczone świętością. Ten strach przed utratą, czy profanacją tego co tak cenne w pamięci było i jest. To ten strach, powoli i skutecznie, niszczył moje związki. I nie rozumiałem tego niszczycielskiego mechanizmu. Te, wręcz „święte” dla mnie wspomnienia miałyby niszczyć moje życie? Przecież miały mnie wspierać. Dawać siłę do lepszego i szczęśliwszego życia...

jednak znalazł się ktoś, kto mimo woli uświadomił mi gdzie tkwił błąd. Nie w samych wspomnieniach, lecz w strachu przed ich utratą. Z wspomnieniami jest jak z glebą. Nadmiernie chronione i skostniałe... opętane strachem przed niepamięcią i profanacją... takie wspomnienia są jak jałowa ziemia. Nie urośnie na niej nic nad badyle. A jak się już uda wyhodować coś więcej, to szybko gnije i obumiera…

wspomnienia powinny żyć wraz z nami. Doświadczać tego samego, co i my. Te które zaczną blednąć, zaczną zanikać w Naszej pamięci… te były niewiele warte. Lecz te które przetrwają, wytrzymają próbę czasu. Te staną się żyzną glebą, na której wyrośnie najwspanialszy i rozłożysty „dąb Naszego życia”. I choć z czasem, "dąb" ten przyćmi i zasłoni wspomnienia. To jednak nigdy o nich nie zapomni. Nie zapomni o glebie na której wyrósł… i z której siłę swą czerpie. Im większy i bardziej rozłożysty „dąb”… tym bardziej te wspomnienia, ta gleba jego… tym bardziej te wspomnienia cenne i nieśmiertelne się stają…


i tylko tyle dzisiaj, chciałem Wam przekazać...


©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz