02 lipca a.d. 2023.
… spojrzał na telefon, była godz. 23:17, gdy wchodził do mieszkania. Zły, głodny i spragniony kawy, włączył czajnik elektryczny. Do „du**” jest ten dzień. Od rana same niewypały. Najpierw zmiennik się spóźnił, co skutkowało ucieczką jednego autobusu i pół godzinnym czekaniem na przystanku. Później blokada karty kredytowej. Niewyspany i zmęczony źle wbił pin do niej, trzy razy pod rząd. Kilka innych wpadek i poszedł spać dopiero po 9:00, trzy godziny później niż zwykle…
… obudził go telefon, była 13:47. Dzwoniła znajoma, jego i Agnieszki, z sensacjami na temat tej ostatniej. Razem z Agnieszką pracowała prawie dwa lata. Polubiły się i znajomość się ciągnie do dzisiaj. Dlatego czasem zadzwoni, od czasu „ucieczki” Agnieszki, martwi się o nią. Kilka dni wcześniej widziała i rozmawiała z Agnieszką. Coś z nią było nie tak, zabiedzona, wystraszona, ale zaprzecza wszystkiemu. Dziś zadzwoniła z informacją, że prawdopodobnie Agnieszka „dobijała” się do niej. Starsza osoba, więc nie otworzyła. Nawet nie podniosła słuchawki domofony. Kobieta boi się, mieszka w nieciekawej okolicy. Lecz gdy spojrzała przez okno, widziała Agnieszkę znikającą za rogiem sąsiedniego bloku. Trochę go wystraszyła, od ponad pół roku, Agnieszka unikała jakiegokolwiek kontaktu ze starymi znajomymi. To było dziwne. To był pierwszy sygnał…
… drugi sygnał już był na telefonie, lecz zły wcześniejszym obudzeniem (4 i pół godziny snu to czasem mało), nie sprawdzał telefonu. Dopiero wieczorem, o 20:26 sprawdziła i zauważył porannego SMS-a od Agnieszki. Gdy go przeczytał, postawiła w stan alarmu jej rodzinę i zadzwonił na 112. Z SMS-a jasno wynikało, że Agnieszka chce podjąć próbę samobójczą. Nigdy czegoś takiego nie było u niej. Dotychczasowa znajomość Agnieszki, oraz okoliczności ostatnich dni, kazały wziąć tego SMS-a na poważnie. Próby nawiązania z nią kontaktu, też nic nie dały. Włączała się poczta głosowa. Poszukiwania po znajomych również spełzły na niczym. Z jej wujkiem pojechali tam gdzie powinna być o tej godzinie. Na miejscu była już Policja. Agnieszka, cała i zdrowa, tłumaczyła się, że to był żart. Osobiście jej nie uwierzył, zwłaszcza, że obok Agnieszki stała ta „stara lampucera”. Agnieszka się jej bała, więc nić by nie powiedział, by jej nie drażnić. Jutro musi jechać zgłosić całą sprawę w prokuraturze i w MOPS-ie. Zaczyna czekać, jak na zbawienie, na rozprawę o całkowite ubezwłasnowolnienie Agnieszki. Żal mu jej, lecz ostatnie 8 lat zawirowań wokół prawodawstwa poskutkowało koniecznością takiego postępowania. To nie stare czasy, gdy przepisy były jednoznaczne…
*******
©
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz