Szukaj na tym blogu

Translate

Krótko o blogu

Ten blog powstał z połączenia dwóch innych - to impuls serca i duszy, jego wściekłości. Miałem zamiar go skasować, ale chyba się jeszcze przyda. Kiedyś jeden mądry człowiek powiedział "Nie rób głupot z wściekłości, lepiej krzycz" Więc czasem będę krzyczał, właśnie tutaj.

********************************************************
Nie wiem kogo i dlaczego może zainteresować ta opowieść. Opowieść różna - czasem ciekawa, częściej nudna- czasem romantyczna, częściej głupia i prozaiczna - czasem szczęśliwa, częściej do bani, wręcz nieszczęśliwa - taka jak życie... moje... i większości Tych, którzy tu trafią... zajrzą i przejdą jak powiew nowej wiosny obok marnej kupki brudnego śniegu zimy... przebrzmiałej zimy.


Nie wiem, po co to piszę. Nie piszę ku uciesze gawiedzi, nie piszę ku żadnej przestrodze - ani współczesnych, ani potomnych ludzi. Piszę bo muszę, bo mam taką wewnętrzną potrzebę, bo chcę pisać, bo chcę ułożyć sobie własne myśli, a to jest najlepszy dla mnie sposób.


Piszę więc ten blog wyłącznie dla siebie. No, może jeszcze dla córki, Blusika i... mojej kochanej Agnieszki, a zwłaszcza... BOŻENKI - ISKIERKI. Tylko im to dedukuję...
https://www.cytaty.info/autor/irracja.htm

22 lipca 2023

Codziennik… 011

 15 lipca A.D. 2023


w mieszkaniu przywitał go trzask zamykanego gwałtownie okna w kuchni. To efekt przeciągu, powstałego przy otwarciu drzwi mieszkania. Niecałą godzinę temu, gdy wychodził z Nellą na spacer, pootwierał wszystkie okna. Mieszkanie musiało się gruntownie przewietrzyć, robił to sukcesywnie raz na kilka dni. Zwykle był wtedy w mieszkaniu, dziś postanowił zrobić to w czasie gdy będzie na spacerze. Całe szczęście, że w kuchni nie można było całkowicie otworzyć okna, więc uderzenie zamykanego się okna nie było zbyt mocna. Ściągnął Nelli szelki, jak zwykle pobiegła do swojej nory, czekając tam, aż przygotuje jej żarcie. Taki już rytuał, lecz dziś poczeka trochę dłużej. Najpierw drobne porządki w sypialni, ubrał świeżą pościel i zaścielił łóżko. Z wieszaka stojącego w rogu pościągał rzeczy do prania, nastawił odpowiedni program pralki i uruchomił ją. Przy okazji dokonał drobnych poprawek w porządku panującym w łazience. Powinien jeszcze porządnie wyszorować wannę, ale to zrobi jutro, przy okazji kąpieli. Mieszkając tymczasowo sam, nie musiał się przejmować, że ktoś będzie chciał z niej skorzystać. Przygotował Nelli żarcie, zawołał ją i poszedł siąść na chwilę w fotelu…


wczorajszy dzień minął raczej spokojnie. Miał dość duży ruch towarowy między jedenastą przed południem a piętnastą po południu. To jednak była norma, w tych godzinach przychodziło wsparcie, w dwójkę swobodnie sobie radzili. Wcześniej jednak było nudno, nie mógł rozłożyć notepad’a, poświęcił więc czas na rozmyślania. Jego myśli, od dłuższego już czasu, zajmowały dwie dziewczyny, La Petitefeu i Agnieszka. Jego stosunek i uczucia do nich, jak i ich uczucia do niego…


patrząc wstecz, wyraźnie widział, że całe jego życie to huśtawka dwóch postaw psychologicznych. Mieszanina introwertyka z ekstrawertykiem, co przeważało, i dlaczego przechodził z jednego stanu w drugi, tego żaden psycholog nie był w stanie stwierdzić. We wczesnym dzieciństwie przeważał chyba introwertyzm, nawet podejrzewano go o któryś stopień autyzmu. Dopiero gdzieś od przedszkola, od tzw. starszaków, zaczął przejawiać pewne cechy ekstrawertyka. Sporadycznie, bo sporadycznie zaczął brać udział we wspólnych zajęciach, szukać towarzystwa wybranych dzieci. Dziś wie, że wymagało mocnych emocji, nie koniecznie związanych z jakimkolwiek zagrożeniem. Raczej dotyczących emocji intelektualnych, zainteresowania, zaciekawienia czy wręcz ciekawości…


urodził się jako leworęczny i to, że np. pisze prawą ręką, było efektem żmudnego i długotrwałego „samogwałtu” na własnych preferencjach manualnych. Nie tylko rodzina go do tego zmuszała, to też efekt pewnej alienacji wśród rówieśników spowodowanej właśnie leworęcznością. W okresie, gdy jego zachowanie było przepełnione cechami introwertycznymi, nie przeszkadzało mu to. Potrafił zająć się sam sobą, uwielbiał czytać i rozmyślać. No właśnie, był też nadaktywny mentalnie, nie potrafił wyłączyć intensywnego myślenia, stale nad czymś rozmyślał i dedukował. Lecz przychodziły okresy, gdy spotykał ludzi nadzwyczaj ciekawych pobudzających jego ciekawość, a zwłaszcza jego intelekt. Przy nich zaczynał żyć pełnią, wykazywał cechy typowe dla ekstrawertyków. W takich sytuacjach alienacja była przeszkodą, przynajmniej wówczas, gdy był młodym człowiekiem. Dopiero po wielu latach spotkał się z określeniem tego typu zachowań – sapioemocjonalizm. Podświadomie blokował dostęp do siebie ludzi miałkich, nijakich i poniżej pewnego poziomu. Nawet ich nie dyskryminował, potrafił z nimi porozmawiać i być, przez jakiś czas, w ich towarzystwie. Po prostu unikał takich ludzi, wolał swoją samotność…


ze wspomnień wczorajszego dnia wyrwała go znana melodia, pralka zakończyła swą pracę i mógł już wywiesić pranie. Kwadrans później wkroczył do kuchni i zabrał się za przygotowywanie posiłków na następne kilka dni. Zajęło mu to kilka godzin, zwłaszcza iż starannie posprzątał po sobie kuchnię. Przy sobocie, chociaż raz w tygodniu wymagała gruntownego porządku. Pomimo codziennego bieżącego sprzątania, zawsze gdzieś coś umknęło uwadze. Późnym popołudniem, z nieodzowną kawą zasiadł przed telewizorem, z laptopem na kolanach. Zamierzał dłużej posiedzieć, jutro niedziela, więc mógł dłużej pospać…


©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz